|
les-rodzina.forum forum dla wszystkich, ponad podziałami..
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Meg
raczkujący
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią 11:46, 10 Mar 2006 Temat postu: stop! na stopa... |
|
|
macie jakies doswiadczenia w tej materii? stanie na drodze/szosie/ulicy, wyciagnieta reka i usmiech, a w glowie nadzieja, ze ten samochod zaraz sie zatrzyma i zacznie sie wasza podroz? dokad? czasem same pewnie nie wiedzialyscie....
napiszcie,co sie dzialo. jakie mialyscie przygody. czego sie strzec, na co uwazac, co robic nalezy, a czego nie wolno.
ja jak narazie mam malo epizodow tego typu.
sama stalam na poboczu okolo 7:30....wyciegnalam reke...i zatrzymal sie radiowoz policyjny...ehhehhe. no wsiadlam, rzecz jasna. mili panowie policjani zawiezli mnie tam, gdzie chcialam:)
to by bylo na tyle, narazie. pozdrawiam:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
cloude
niemowlak ;)
Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Wto 0:18, 14 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Kiedyś (wieki temu...) jeżdziłam dużo, teraz już nie mam tyle wolnego niestety, a jadąc na stopa gdzieś, fajnie mieć czas nieograniczony Udało na się dojechać do Rzymu, na południe Francji i w parę innych miejsc.
Totalna WOLNOŚĆ...nie wiesz dokładnie gdzie dojedziesz, gdzie będziesz spać (najlepiej na polu albo w rowie koło drogi ).
Większość ludzi z chęcią pomaga, ale trzeba uważać na panów , którzy ręcę w spodenkach trzymają .........niestety trafiają się czasem......ale jak ducha masz silnego i jesteś wystarczająco zdeterminowana ....to możesz się czuć bezpieczna, bo w większości to, to takie złamasy są ), na szczęscie nic mnie złego nie spotkało.
.........strasznie mi tego brakuje......
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yolka
bez trzymanki
Dołączył: 03 Lut 2006
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Wto 13:30, 14 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Historia numer jeden.
Sylwester. Wracamy z żoną stopem z Łodzi. Jest popołudnie, zimno w cholerę, musimy dojechać przed wieczorem, ponieważ w naszym poznańskim mieszkaniu organizujemy imprezę. Trzymam za pazuchą kota, który cały się trzęsię z zimna i strachu, plecaki mamy wielkie i pełne. Jak na złość tego dnia nie idzie nam wcale, wszyscy kierowcy nas olewają, nikt się nie chce zatrzymać, tracimy nadzieję, że dojedziemy przed Nowym Rokiem...
Nagle zatrzymuje się nam...karawan...
-"To koniec"-myślimy-"Jak już karawan (patrz: samochód pogrzebowy) po nas podjeżdża jesteśmy starcone..."
Z okna wyjrzał miły pan karawaniarz i poinformował nas,że stoimy w kompletnie złym miejscu i nikt nas stąd nie zabierze, bo jest to droga dojazdowa do pewnego miasta (nie pamiętam już jakiego) i że nie jeżdżą tędy samochody jadące do Poznania...
Powiedział, że mamy wsiadać do środka i on nas podwiezie na wylotówkę. Zrobiło mi się przelotne brrr (a co, jeśli w środku jest nieboszczyk?), ale byłyśmy tak zdesperowane (zbliżał się wieczór), że ochoczo się władowałyśmy do auta.
P.S. Nieboszczyk w środku owszem był, ale okazał się zupełnie niegroźnym, w ogóle jakoś tak niewiele mówił...
cdn...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gretchen
raczkujący
Dołączył: 12 Mar 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 19:50, 19 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
ja często wracam stopem ze szkoły... ale żadnych ioncydentow nie bylo... najfajniej sie wraca z nauczycielkami i z ludzmi, ktorzy wcale nie chcieli sie zatrzymac, tylko sie zgubili... szkola nasza na strasznym zapiecku i czesto ktoś zabladzi i potem nieswiadomie zatrzymuje sie na przystanku i pyta o droge... to mozemy sie zabrac z pania?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
TurysTka
raczkujący
Dołączył: 03 Lut 2006
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Wto 17:35, 28 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Do tej pory jeżdziłam na stopa głównie do Gdańska, do moich przyjaciółek z lo i do Torunia. Maksymalnie czekałam z 10 min. Albo zawsze miałam szczęście albo polscy kierowcy są po prostu uprzejmi pod tym wzgledem:)
Różni ludzie się zdarzali, aczkolwiek przykrych historii nigdy nie miałam. Raz jechałam z dziwnym kolesiem Zatrzymał się super wozik - Skoda Oktavia, kierowca w garniaku. Myślimy - jest spoko. Wsiadamy.
Na początku poczęstował mnie i kumpele miśkami (tymi od Jutrzenki), a potem prawie całą drogę opowiadał sprośne dowcipy. Kumpela chciała mi już wysłać smsa o treści "co za świr", ale słusznie obawiała sie mojego wybuchu śmiechu . Ot, niegroźny dziwak.
Na co uważać? Czego się strzec?
Nidgy nie korzystać z możliwości włożenia bagażu do bagażnika czy specjalniej półki w TIRze, różnie to może być.
Zawsze gdy zamierzam łapać stopa biorę ze sobą nóż.
A tak by the way marzy mi się zwiedzenie śwata autostopem po studiach wyjechać w totalnie spontaniczną podróż w nieznane. Ehh, rozmarzłam się
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yolka
bez trzymanki
Dołączył: 03 Lut 2006
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Śro 15:34, 29 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Historia numer dwa.
Latem 2004 roku wybrałyśmy się z żoną na stopa do Chorwacji. Przejechałyśmy całe wybrzeże posługując się jedynie tą formą transportu. Razu pewnego stoimy sobie ciemną nocą na tzw. magistrali (jest to droga biegnąca przez calutkie wybrzeże, niezwykle kręta, z jednej strony mająca skały a z drugiej przepaść). Jakoś nam tego dnia nie idzie. W końcu zatrzymuje się całkiem duży i chyba ekskluzywny samochód. Wsiadamy. W środku pan w średnim wieku. Jedziemy. Zaczyna się typowa gadka-szmatka: skąd, dokąd, po co, czy się nie boimy. Dodać należy, że pan po owej krętej drodze, gdzie ograniczenia są do 50 km/h,jechał jakąś setką. Po jakimś czasie pan zaczął przejawiać pewne cechy psychiczne, których należy się bać, ewentualnie unikać, zaczął nam bowiem opowiadać, jak to walczył na wojnie. Niby nic dziwnego, wojna w tamtych stronach skończyła się przecież całkiem niedawno i ludzie wciąż zdają się tym żyć. Pan zaczął nam opowiadać, jaki do druzgocący wpływ wywarła konieczność sięgnięcia po broń na jego kolegach, jak się psychicznie załamali, jednocześnie tłumacząc nam, że jego to nie dotyczy, że on wyszedł z tego bez szwanku i jemu niepotrzebny psycholog. Jakoś w tym momencie pan wyciągnął ze schowka woreczek z białym proszkiem, rozsypał go na opakowaniu płyty CD, porozdzielał w równe kreski i nie przestając mówić oraz prowadzić samochodu wciągnął jedną taką kreskę do nosa, po czym odwrócił się do nas cały zadowolony i zapytał, czy może mamy ochotę...Nie miałyśmy. Mnie zaczynało już być trochę niedobrze, ponieważ od dziecka cierpię na chorobę lokomocyjną, która zdaje się już zanikać, ale uaktywnia się czasem w pewnych warunkach środowiskowych (upał, szybka jazda krętą drogą, nagłe hamowanie). Wtedy też się uaktywniła i w ostatniej chwili poprosiłam żonę, żeby poleciła panu się zatrzymać, jeśli nie chce mieć, brzydko mówiąc, zarzyganej tapicerki. Nim samochód zdążył porządnie zaparkować, ja klęczałam już pod drzewem i zwracałam posiłek. Pan bardzo się tym przejął, dopytywał, czy to może jego wina i pytał, co może dla mnie zrobić. W pewnym momencie szepnął cichaczem do żony mej osobistej:
-A może koleżanka jest w ciąży?
W ciąży nie byłam, a nawet jeśli by tak było, to należało jechać dalej. Pan, gdy tylko zasiadł za kierownicą i ruszył, wyciągnął nagle małą buteleczkę z płynem bez wątpienia alkoholowym i pociągnął sobie solidnie. Zaznaczam, że wciąż gnaliśmy 100 na godzinę po drodze jak serpentyna i była noc.
Próbowałyśmy dowiedzieć się, czy on się nie obawia, że owe wspomagacze mogą mu utrudnić panowanie nad kierownicą, na co on stwierdził, że wręcz przeciwnie-one mu nie pozwalają zasnąć...
Pan kontynuował swoje dywagacje na temat spaczonych przez wojnę kolegów i tego, że z nim jest wszystko w jak najlepszym porządku...
Bardzo już chciałyśmy z żoną dojechać do celu naszej podróży i gdy to nastąpiło, podziękowałyśmy panu i z ulgą pomaszerowałyśmy w noc, ponieważ korzystając z okazji, że obok była stacja benzynowa, pan wyszedł sobie kupić piwko...
Różne świry jeżdżą po drogach tego świata...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gusin
raczkujący
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wawa
|
Wysłany: Śro 16:12, 29 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Yolka masz cudnego kociaka. My chcemy nasze wyrzucic na zewnatrz jak w maju wyprowadzimy sie do naszego ukochanego domku, ale nie wiem czy ten manewr przejdzie, pewnie takie udomowione stwory beda chcialy siedziec przy kominku a nie w stodole, kurcze, a juz mi sie marzyly porzadne dywany i piekne zaslony w oknach, ach zwierzaki
Ale to nie jest o stopie, sorry ze tu wlazlam, a zeby bylo na temat to kiedys mialysmy taka przygode.Jechalysmy do tesciowej na wakcje, przed nami 600 km drogi i zatrzymuja nas dwie urocze foczki. Myslimy sobie: a co tam podwiezeimy je kawalek. I co? Okazalo sie ze jada do tej samej miejscowosci spedzilysmy z nimi caly dzien w samochodzie, w sumie nie bylo tak zle, dziewczyny zaoszczedzily mase pieniedzy i czas.
Teraz nie bierzemy ludzi na stopa, troche sie boimy ze wzgeldu na dziecko no i kiedys zabralysmy dzieczyne ktora byla nie do konca normalna i totalnie pijana(a my jechalyusmy na wesele, z tytul samochodu na wieszakach dyndaly nasze kiecki a ona co chwila straszyla ze zaraz zwymiotuje) i nie dala sie wysadzic z auta, koszmar ))
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yolka
bez trzymanki
Dołączył: 03 Lut 2006
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Śro 16:23, 29 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
W sumie nie zastanawiałam się nad tym tematem od strony kierowcy,a przecież od prawie roku jesteśmy z Z. posiadaczkami zielonego Forda Fiesty rocznik 1994!
Całe życie stojąc na najróżniejszych poboczach i przeklinając kierowców, którzy nie chcą się zatrzymać, obiecywałam sobie, że jak tylko kiedyś będę miała samochód, będę zabierać autostopowiczów. I co? Kilka razy, gdy jechałyśmy w dłuższe trasy rozglądałam się usilnie, czy czasem gdzieś nie stoi ktoś z wielkim plecakiem i kciukiem w górze, aby można go było zabrać i NIKT NIGDY NIE STAŁ! Raz podwiozłyśmy jakieś dwie panie wracające z pracy, ale jechały marne 30 km,więc to nie to samo.
Zatem drodzy autostopowicze i autostopowiczki! Uprasza się o zatrzymywanie zielonego forda fiesty z zardzewiałymi przednimi drzwiami po stronie pasażera!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gusin
raczkujący
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wawa
|
Wysłany: Czw 10:40, 30 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Hihihi, bedziemy pamietaly. A zatrzymacie sie jak beda do Was machaly dwie panny, dwa koty, krolik pod pacha i dziecko na plecach jednej z nich?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yolka
bez trzymanki
Dołączył: 03 Lut 2006
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw 19:04, 30 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Czy się zatrzymamy?
Z piskiem opon staniemy i podwieziemy Was, gdzie tylko będziecie chciały
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gusin
raczkujący
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wawa
|
Wysłany: Czw 22:19, 30 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
No to trzymamy Was za slowo bedziemy wypatrywaly zielonych samochodow
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
elizzz
raczkujący
Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 10:20, 31 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
o tak! podróże na stopa uwielbiamy!!!
nie miałyśmy na szczęście ani jednego niemiłego przypadku w podrózy autostopowej,a jeżdzimy dosyć często.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|